Komentarz po obejrzeniu dokumentu "Tylko nie mów nikomu" braci Sekielskich
11 maja został opublikowany film dokumentalny pt. „Nie
mów nikomu” autorstwa Tomasza Sekielskiego i jego brata Marka Sekielskiego
dotyczący nadużyć seksualnych księży wobec nieletnich. Jeszcze przed premierą
wywoływał on wiele kontrowersji, zaś po jego opublikowaniu wzbudził dużo emocji i skłonił do ożywionej dyskusji w
przestrzeni publicznej i Internetowej. Jaki jest tego powód?
W ponad dwugodzinnym materiale
przedstawione zostały ofiary księży, którzy mijając się z powołanie wyrządzili
mnóstwo krzywdy i cierpienia nieletnim. Pierwszą ofiarą jest Anna Misiewicz-
39-letnia kobieta, która jako 7-letnia dziewczynka została zmuszana do
czynności seksualnych przez księdza (zawahałem się, czy użyć tego słowa)- Jana
A. Szczególnie emocjonalnym momentem był ten, kiedy kobieta wraz z Markiem
Sekielskim odwiedza swojego oprawcę w Domu Księży Emerytów w Kielcach i
rozmawia z nim o haniebnych czynach, jakich dokonywał w przeszłości. Nie chcąc zdradzać
dalszych wydarzeń w dokumencie, chciałbym pobieżnie przyjrzeć się sytuacji w polskim
Kościele oraz kontekstowi czasowemu, w jakim ów materiał ujrzał światło
dzienne.
Uważam, że na dokument braci
Sekielskich, skądinąd świetnie zrealizowany, nie można tylko odpowiadać, że
jest atakiem na polski Kościół , ponieważ podnosi on bardzo poważny problem,
jakim jest wykorzystywanie seksualne małoletnich. Absolutnie haniebne czyny ze
strony księży wobec nieletnich powinny być karane w sposób znacznie surowszy,
niż ma to miejsce obecnie. Na przestrzeni lat mogliśmy się przekonać, że polski
Kościół ma duże trudności w radzeniu sobie z przypadkami wykorzystywania
małoletnich wśród duchownych. W przypadku, gdy przełożeni księdza pedofila
dowiedzą się o jego skłonnościach, najczęściej zostaje on przeniesiony do innej
parafii, sprawa zostaje wyciszana, a jeżeli jego ofiara nie znajdzie w sobie
tyle odwagi, żeby to zgłosić, to nie zostaje w stosunku do niego wszczęte
postępowanie karne. Fakt, że takie działania odnośnie pedofilów w sutannach
często są normą, udokumentowane zostało, m.in. w filmie dokumentalnym z serii
„Ewa Ewart Poleca” autorstwa francuskich dziennikarzy, czy ostatnim dokumencie
„Nie mów nikomu” braci Sekielskich. Niewątpliwie, w środowisku duchownym
istnieje bardzo duża nieumiejętność radzenia sobie z oprawcami dopuszczającymi
się tak haniebnych przestępstw. Być może w wielu przypadkach jest to
wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji, jaką ma to środowisko w
społeczeństwie. Pozytywną stroną dokumentu jest to, że może on przyczynić się
do publicznej dyskusji, w jaki sposób skuteczniej egzekwować sprawiedliwość w
stosunku do księży pedofilów.
Jednak, czy opublikowany niedawno
dokument nie jest tylko zarejestrowaniem marginalnego wycinka patologicznych
zachowań w Kościele? Podczas Konferencji Episkopatu Polski opublikowano badania,
z których wynika, iż od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 r. zgłoszonych
przypadków seksualnego wykorzystywania nieletnich przez księży były 382
przypadki, co stanowi 0,8 proc. polskiego duchowieństwa. Również w niezależnej
od kościoła fundacji „Nie lękajcie się”, która pomaga osobom wykorzystywanym
przez księży, przez pięć lat istnienia tejże fundacji zgłosiło się do niej około
300 ofiar. Mam świadomość, że najprawdopodobniej wiele przypadków
wykorzystywania seksualnego dzieci w polskim Kościele nie zostało
udokumentowanych, jednak na podstawie wielu statystyk można wyprowadzić
wniosek, iż nie jest to grupa, w której pedofilów jest najwięcej. Z wielu
opublikowanych danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że liczny odsetek
grupy zawodowej wśród pedofilów stanowią rolnicy i murarze (stan na 2013 r.).
Natomiast według statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości Służby Więziennej w
roku 2018 wyrok za nadużycia seksualne wobec nieletnich odsiadywało 808
przestępców, z czego wśród nich było trzech księży i jeden zakonnik.
Oczywiście, tak jak wspomniałem wcześniej, przypadki bierności kościoła, czy
wręcz „zamiatania spraw pod dywan” w przypadku wiedzy o księżach pedofilach
wydają się być większe, niż w pozostałych grupach, a przynajmniej bardziej
udokumentowane, jednak na podstawie oficjalnych statystyk możemy się
dowiedzieć, że przypadki wykorzystywania nieletnich wśród polskich duchownych
są mniejsze niż w innych grupach zawodowych. Rzeczą, którą w tym momencie
chciałbym podkreślić bardzo mocno jest to, że zgadzam się z opiniami, że trzeba
przyjąć inną optykę na przestępstwa seksualne wśród księży, ponieważ to właśnie
przytoczone środowisko głosząc Słowo Boże, musi cechować się nieskazitelną
moralnością i czystością.
Nie bez powodu pisałem na wstępie o kontekście
czasowym opublikowania „Nie mów nikomu” autorstwa braci Sekielskich. Tak się
akurat składa, że za niespełna 2 tygodnie w Polsce odbędą się wybory do
Parlamentu Europejskiego. Z wypowiedzi i działań w sferze publicznej redaktora
Tomasza Sekielskiego można wywnioskować, iż mówiąc eufemistycznie, nie
sympatyzuje on z partią rządzącą, która bardzo mocno w kampanii wyborczej podnosi
kwestię obrony tradycyjnych wartości i Kościoła. Oczywiście przedstawiłem tylko
stanowisko partii PIS, a nie swoją opinię. Wracając do tematu; wydaje mi się,
że opublikowanie dokumentu „Nie mów nikomu” na krótko przed wyborami do
Parlamentu Europejskiego może być swojego rodzaju działaniem obliczonym na
spadek poparcia partii rządzącej i środowisk wyznających wartości
chrześcijańskie. Jest rzeczą powszechnie znaną, iż przeciwnikami PIS-u w tych
wyborach są ugrupowania, które odrzucają rolę kościoła, czy wręcz otwarcie się
jej sprzeciwiają, jak np. lewicowa, antyklerykalna Partia Roberta Biedronia.
Koalicja Europejska natomiast, w której konserwatywny PSL ma strzec
tradycyjnych wartości, nie podkreśla w sposób znaczący tychże wartości. Wiele
działań i postulatów KE wpisuje się w lewicowo-liberalny światopogląd, np. poprzez wspieranie środowisk LGBT, a także
przez umieszczanie na swoich listach byłych, prominentnych działaczy
komunistycznych, takich jak Włodzimierz Cimoszewicz czy Leszek Miller. Koalicja
Europejska swój stosunek do Kościoła pokazała również m.in. poprzez wspieranie
lewicowej aktywistki Elżbiety Podleśnej, która w ikonie Matki Boskiej umieściła
tęczę LGBT, czy przez obecność na wykładzie Donalda Tuska, przed którym
redaktor naczelny „Liberte”- Leszek Jażdżewski wprost zaatakował kościół.
Niewątpliwie opublikowany ostatnio
dokument braci Sekielskich może w sposób znaczący przyczynić się dyskusji na
temat nadużyć seksualnych księży wobec nieletnich oraz skłonić do podjęcia działań zmierzających do sprawniejszego
wykrywania i sankcjonowania osób dopuszczających się tak haniebnych czynów.
Przestrzegałbym jednak przed przenoszeniem odpowiedzialności za margines
patologicznych zachowań na cały Kościół, ponieważ w ten sposób można skrzywdzić
wielu szlachetnych duchownych. Mam nadzieję, że autorzy „Nie mów nikomu” mieli jak
najbardziej szczere intencje naświetlając problem pedofilii w Kościele oraz
chcieli pomóc osobom dotkniętym przez księży, którzy minęli się z powołaniem,
jednak kontekst czasowy, w którym dokument został opublikowany wydaje się nie
być bez znaczenia.
Jeżeli doceniasz moją pracę, możesz mnie wesprzeć:
Tu nie chodzi o grupy zawodowe i to gdzie jest więcej pedofilii. Tu chodzi przede wszystkim o to, że gdy ujawni się przypadek pedofilii u rolnika, prawnika czy młynarza to się go osądza i zamyka w więzieniu. W przypadku księży nie zawsze tak jest - społeczeństwo uważa, ze jest u księży ciche przyzwolenie na pedofilię dlatego, że zwierzchnicy zamiast zgłaszać i skazywać ukrywają, mataczą i przesuwają do innych parafii zamiast karać z najwyzszą surowością.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, dlatego napisałem w powyższym komentarzu, że Kościół ma ogromny problem w radzeniu sobie z przypadkami księży pedofilów.
Usuń