Czego uczy nas pandemia koronawirusa o UE?
Na samym początku pragnę napisać formułkę usprawiedliwiającą
osoby chcące wypowiadać na temat choroby COVID-19, a które nie mają o niej
wystarczająco dużej wiedzy: nie jestem lekarzem. W związku z tym nie chciałbym
się koncentrować na zjawiskach czysto medycznych lub biologicznych, które wiążą
się z rozprzestrzenianiem koronawirusa na całym świecie, ponieważ pisząc wprost
– po prostu się na tym nie znam. Jednak od kilku już lat wnikliwie obserwuję
sferę polityczną, dlatego chciałbym się skupić na zauważalnych skutkach, które
oddziałują na tę przestrzeń w związku z pandemią COVID-19.
Czy Unia Europejska to fikcja?
Po pierwsze, pandemia koronawirusa uświadomiła
nam, jak iluzoryczne jest funkcjonowanie Unii Europejskiej, a także głoszone
przez jej notabli hasła o solidarności, pomocniczości, czy zasadzie „jeden za
wszystkich, wszyscy za jednego” z powieści Aleksandra Dumasa. Zastanówmy się
bowiem, jakie działania podjęły najważniejsze gremia zasiadające na najwyższych
szczeblach w tejże organizacji? Odpowiadam: praktycznie żadne. Owszem, ze
strony Unii, państwa należące do tej organizacji otrzymały znaczący zastrzyk
gotówki, jednak czy w sytuacji pandemii występującej na całym Starym
Kontynencie i na świecie znacząco przyczynił się on do poprawy sytuacji w
krajach europejskich? Mogę jednoznacznie stwierdzić, iż nie. Przyjrzymy się
bowiem sytuacji we Włoszech, czyli miejscu na mapie Europy, które zostało najbardziej
w tym rejonie świata dotknięte skutkami koronawirusa. Organy decyzyjne, które
musiały zmagać się tam ze skutkami pandemii zostały praktycznie pozostawione
same sobie i to na wielu płaszczyznach; organizacyjnej, logistycznej, medycznej,
psychologicznej itp. Cały świat obiegły przecież tragiczne obrazki, jakie
jeszcze nie tak dawno miały miejsce na ulicach wielu włoskich miast; ludzie
konający na ulicach, przypadki chaosu, buntu itd. Jak można było również
dostrzec, mieszkańcy tego kraju rozpaczliwie wzywali na pomoc, m.in. UE, która
jednak na te głosy pozostawała głucha. W związku z tym nie powinny dziwić filmy,
na których Włosi m.in. wywieszają na swoich balkonach flagi swojego kraju,
wyrzucając przy tym tzw. flagę UE. Ktoś mógłby powiedzieć, że takie przypadki
były jednostkowe, ponieważ w dzisiejszym świecie łatwo jest wyolbrzymić dany
problem, a przekaz medialny zmanipulować i przedstawić w określonym kontekście.
Jednak co takie osoby by powiedziały o nagraniu, na którym włoski polityk Gianni
Berrino ostentacyjnie zdejmuje ze swojego gabinetu flagę Unii, zastępując ją
flagą Włoch? Ponadto ów polityk na nagraniu
jednoznacznie stwierdził: „Europa nas opuściła”. W podobnym tonie na temat
struktur unijnych mówił włoski premier Giuseppe Conte, który prosił ją o
wykorzystanie do walki ze skutkami epidemii funduszu stabilizacyjnego. Jego
apelom sprzeciwiły się jednak główni rozgrywający w strukturach unijnych, czyli
Niemcy i Francja.
Po co nam Unia?
Przypadek włoski jednoznacznie pokazał nam, że w związku z
pandemią koronawirusa Unia Europejska nie zdała egzaminu. Jej działania w żaden
sposób nie były skoncentrowane na pomocy większości państw członkowskim. Mogliśmy zauważyć również, że ze skutkami rozprzestrzenienia się
koronawirusa wiele państw Starego Kontynentu musiało radzić sobie samemu.
Uświadomiło to nam, jak ważną rolę odgrywają w dzisiejszych czasach państwa
narodowe i ich rządy. To przecież one we własnym zakresie zmagały i nadal
zmagają się z chorobą COVID-19. W takim razie warto w tym miejscu postawić
pytanie: po co w ogóle nam Unia Europejska?! Wartości i frazesy, które na
każdym kroku wygłaszają jej oficjele na najwyższych szczeblach okazały się być
totalną fikcją i bańką mydlaną, która pękła wraz z pojawieniem się pierwszego
lepszego kryzysu. Ponadto zauważyliśmy, że najbardziej liczące się państwa w
tej strukturze takie jak Niemcy czy Francja, a właściwie ich przedstawiciele
pisząc kolokwialnie „grają tylko i wyłącznie na siebie”, tzn. na rzecz własnych
ojczyzn. W takim razie po co jeszcze ktokolwiek udaje, że w UE wszyscy są na
równych prawach i nie ma krajów „bardziej uprzywilejowanych”? Może po samej
pandemii nadejdzie w końcu czas, kiedy przedstawiciele wielu państw
członkowskich, a także ich obywatele zaczną głośno zadawać te pytania, np. w
przestrzeni publicznej, na co osobiście bardzo liczę.
WEŹ UDZIAŁ W SONDZIE:
Sonda na temat koronawirusa, którą przeprowadziłem w czasach sprzed pojawieniem się go w Polsce:
Jeśli doceniasz moją pracę, możesz mnie wesprzeć, będę bardzo wdzięczny!
Komentarze
Prześlij komentarz