"O problemie alkoholizmu wśród posłów się nie mówi, ale to nie znaczy, że go nie ma"


Te wstrząsające słowa w dość przejrzysty sposób unaoczniły, iż zawód polityka nie jest wolny od różnego rodzaju pokus i problemów. Alkoholizm jest bardzo poważnym problemem społecznym, który jak widać dotyka wszystkich ludzi, niezależnie od wykonywanej profesji, płci, wieku, czy statusu majątkowego. Według badań, w roku 2018 osób uzależnionych od alkoholu było w Polsce blisko 680 tys. Można tylko snuć domysły, jaką część z tej liczby stanowią posłowie Rzeczypospolitej.

Czy posłom wolno więcej?

Wiele razy w przestrzeni publicznej można było usłyszeć zapewnienia, że wykonywanie zawodu posła to służba Polsce, jest on obarczony bardzo dużą odpowiedzialnością i nie można tej profesji stawiać wyżej od innych. Oczywiście zapewnienia takie są jak najbardziej słuszne, jednak czy znajdują one potwierdzenie w otaczającej rzeczywistości? Czy wyobrażają sobie Państwo sytuację, w której jakiś pracownik, dajmy na to jakiejś dużej korporacji przychodzi do siedziby firmy, zamyka się w jednym z pomieszczeń i kilka dni z rzędu pije alkohol zaniedbując przy tym swoje obowiązki lub w ogóle ich nie wykonując? Oczywiście taki pracownik by został wyrzucony z miejsca zatrudnienia najprawdopodobniej dyscyplinarnie, z odpowiednią „rekomendacją” w aktach. A co się dzieje w przypadku, gdy zamiast pracownika korporacji wstawimy posła RP? Absolutnie nic. Nie można go w praktyce zwolnić przez osoby, które oddały na niego głos, a takie decyzje może podjąć jedynie wódz danej partii. No ale proszę sobie wyobrazić, że jest on w bardzo dobrych stosunkach z tym wodzem, wielokrotnie również z nim pił alkohol. Czy gdy ów szef dowie się o takim ekscesie swojego kolegi to wyrzuci go z partii? Bardzo w to wątpię. Sytuacja może wyglądać trochę inaczej, gdy o fakcie nadużycia alkoholu przez posła dowiedzą się niezależne media, a jakaś redakcja akurat nagra go, gdy ewidentnie jest w stanie wskazującym i będzie twierdził, że potrafi „coś tam coś tam”. Problem jednak polega na tym, iż obecnie sytuacja w Polsce wygląda tak, iż dziennikarze z danych redakcji są w dosyć widoczny sposób powiązani z przedstawicielami różnych partii, nawet nie jeśli w sposób towarzyski, to w kwestiach interesów, a niezależnych mediów w Sejmie jest jak na lekarstwo Czy Państwa zdaniem jakiś operator kamery TVP i dziennikarz by zauważyli pijanego członka PiS-u i wyemitowali to na antenie? Analogiczną sytuację odnoszę również do operatora i dziennikarza TVN-u i polityka opozycji. Inna sytuacja by zaistniała jeśli dajmy na to dziennikarz TVP zauważył pijanego posła opozycji, jednak ostatnimi czasy o takich ekscesach nie słyszeliśmy. Być może istnieje jakaś zmowa milczenia, a posłowie nadużywający alkoholu są w jakiś sposób chronieni i podejmowane są działania, aby nikt ich nie widział w stanie „wskazującym”? Tylko się zastanawiam…

Czy powinno tak być? 

Mam nadzieję, żę udało mi się Państwa przekonać w powyższych akapitach, iż fakt ujrzenia alkoholizmu wśród posłów może być bardzo trudny do osiągnięcia. Jednak czy tak powinno być? Uważam, że absolutnie nie! Przecież posłowie Rzeczypospolitej Polskiej w końcu odpowiadają w naszym kraju za bardzo wiele rzeczy, mając na przykład zdolność ustawodawczą. Czy wyobrażacie sobie Państwo, że poseł pod wpływem alkoholu głosuje za jakąś ustawą, która dajmy na to jest niekorzystna dla Polski przez pomyłkę, tylko dlatego, iż był pijany? Ponadto jego zamiłowania do picia alkoholu mogą być wykorzystane przez niesprzyjające mu osoby, np. służby obcego wywiadu. Jego ekscesy mogą zostać nagrane i stać się powodem jego szantażu. I w takiej sytuacji mają już go „w garści”. Najczęściej dochodzi wtedy do takiej sytuacji: albo podejmujesz działania po naszej myśli, albo cię nie ma. Jeśli taki poseł publicznie nie przyzna się do swojego alkoholizmu, najprawdopodobniej ulegnie wpływowi szantażu i będzie podejmował działania korzystne dla strony szantażującej. Ponadto posłowie w Polsce mają immunitet, czyli instytucja prawna, dzięki której osoba go posiadająca nie podlega określonym przepisom. Nie trudno sobie wyobrazić posła, który prowadząc samochód pod wpływem alkoholu zostaje zatrzymany przez policję. Załóżmy, że posiada immunitet i dobre stosunki z komendantem głównym policji. Czy w takim przypadku policjant drogówki zatrzyma go, czy może pozwoli jechać dalej? Proszę odopowedzieć sobie samemu. Jeśli taki poseł zauważy, że za jazdę pod wpływem alkoholu nie grożą mu żadne konsekwencję, to może poczuć się bezkarny i kontynuować ten proceder dalej. Nie trudno chyba sobie wyobrazić jak tragiczne w skutkach mogą mieć takie zachowania.
"Drogówka", Wojciech Smarzowski, źródło fragmentu: YouTube/mistrzinformatyk

Alkomat w Sejmie rozwiązaniem problemu?

Być może do Sejmu powinien zostać wprowadzony alkomat, aby sprawdzać trzeźwość posłów? Takie rozwiązanie wydaje mi się być bardzo korzystnym zarówno dla obywateli Polski, jak i samych posłów. To prawda, że wykonują oni bardzo odpowiedzialną funkcję, dlatego powinno się od nich wymagać więcej. W wielu firmach, np. budowlanych pracodawcy sprawdzają trzeźwość swoich pracowników. Czy bycie posłem RP nie jest profesją na tyle odpowiedzialną, aby badać trzeźwość? Moim zdaniem wręcz przeciwnie.
Alkomat w Sejmie sonda uliczna:
WEŹ UDZIAŁ W SONDZIE:
Jeżeli doceniasz moją pracę, możesz mnie wesprzeć:
PayPal



Komentarze