Marszałek Marek Kuchciński zrezygnował, ale niesmak pozostał...
Jeden
z najważniejszych przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości – Marek Kuchciński
dzień 9 sierpnia zapewne zapamięta na całe życie. Podejrzewam, że całkiem
inaczej go sobie wyobrażał, gdyż właśnie 9 sierpień jest dniem jego urodzin,
jednak ze względu na ostatnie wydarzenia wokół jego osoby, świętowanie
najprawdopodobniej będzie odbywało się w smutnej atmosferze. Marek Kuchciński w
dniu swoich urodzin złożył rezygnację z pełnienia funkcji Marszałka Sejmu
Rzeczypospolitej Polskiej.
O
sprawie lotów byłego już marszałka słyszał zapewne każdy obywatel, nawet jeśli
nie interesuje się zbytnio polityką, gdyż w żargonie medialnym, temat ten
„grzano” non-stop. Oczywiście, jak to w Polsce przy jakiejkolwiek sprawie,
temacie lub aferze, w kwestii lotów Marka Kuchcińskiego, media podzieliły się
na dwa obozy – w tych prorządowych przedstawiano byłego marszałka jako osobę
godną zaufania, która rzetelnie sprawowała swój urząd, a w sprawie lotów nie
złamała obowiązującego prawa. Natomiast w mediach przychylniej patrzących na
opozycję, kwestię lotów do niedawna drugiej osoby w państwie traktowano nad
wyraz priorytetowo. Nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy była to tzw.
czołówka w głównych serwisach
informacyjnych oraz programach publicystycznych. Zaproszono bardzo dużo ekspertów
i jeszcze więcej polityków, którzy starali się załagodzić sprawę lub wręcz
przeciwnie – wykazać, jak karygodne były działania Marka Kuchcińskiego.
Źródło: Angora, rys. Tomasz Wilczkiewicz
Co o tym myślę?
Nie
ulega wątpliwości, że ujawnione przez dziennikarzy fakty dotyczące lotów byłego
marszałka mogły zbulwersować wielu obywateli, nawet tych będących tzw. „twardym
elektoratem” PiS-u. Nawet nie chodzi już o fakt, że Marek Kuchciński zabierał
na pokład samolotu członków swojej rodziny czy znajomych. Według mnie ludzi
bardziej zbulwersowało to, jak partia rządząca przedstawiała całą aferę i czas,
jaki był potrzebny do podjęcia jakichkolwiek działań. Prawo i Sprawiedliwość i
TVP przygotowało narrację, z której mogliśmy się dowiedzieć, że loty byłego
marszałka były całkowicie zgodne z prawem. Ponadto na każdym kroku przypominano
loty najważniejszych osób w poprzednim rządzie, takich jak Donald Tusk, czy Ewa
Kopacz i sugerowano, że były premier również latał bardzo dużo, a nawet na
jednym zdjęciu udokumentowano jak na pokładzie rządowego samolotu znajdowała
się córka Donalda Tuska i jej ówczesny chłopak. To fakt, że były premier
również zabierał na pokład członków swojej rodziny, tylko czy to cokolwiek
tłumaczy? Przecież Prawo i Sprawiedliwość miało być „dobrą zmianą”, a jego
głównym zadaniem było m.in. podniesienie standardów polskiej polityki. Całe to
tłumaczenie przedstawicieli rządu i sprzyjających im mediów przypomina mi taką
sytuację: jakiś mąż został przyłapany na biciu swojej żony i zamiast przyznać
się do błędu to zaczyna twierdzić, że sprawy nie ma, gdyż jego sąsiad również
leje swoją żonę. Oczywiście, sytuacja wygląda trochę inaczej, gdyż w końcu
Marek Kuchciński złożył rezygnację z pełnionej przez siebie funkcji, jednak wydaje
się być ona reakcją na przeprowadzone badania opinii publicznej, które każda
duża partia zamawia regularnie. Według mnie rządzący nadal nie widzą nic niestosownego
w tym, że do niedawna druga osoba w państwie z rządowego samolotu zrobiła
mówiąc kolokwialnie taksówkę. Takie wnioski wyciągnąłem po wysłuchaniu oświadczeniu
Marka Kuchcińskiego i Jarosława Kaczyńskiego wygłoszonego 8 sierpnia, z których
wybrzmiewało, że choć marszałek prawa nie złamał, to opinia publiczna
negatywnie ocenia jego postępowanie, stąd taka, a nie inna decyzja. Ponadto,
prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział zmiany w prawie, które by usankcjonowały
loty najważniejszych osób w państwie.
Jednak
tak jak wspomniałem wcześniej, w sprawie lotów Marszałka Kuchcińskiego
niekoniecznie chodzi o to kogo on zabierał, tylko jak tą sprawę przedstawiano.
Wydaje mi się, że przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zbytnio uwierzyli w
swoją wielkość i uważają, że skoro popiera ich większość wyborców, to ich
tłumaczenia muszą być akceptowane, a ktokolwiek kto oburza się całą sytuacją
szerzy defetyzm i nie dostrzega mankamentów poprzedniej władzy. Strategia
zamiatania sprawy pod dywan i niedostrzeganie własnych błędów może poważnie
podburzyć wiarygodność obecnie rządzących wśród osób, które im zaufały i
wierzyły, że jest to nowa jakość w polityce. Tłumaczenie, że „oni” też tak
postępowali wydają się być skierowane do tzw. twardego elektoratu, który jest w
stanie wybaczyć wszystko, jednak zastanawiam się, czy nie będzie on
skonfundowany takimi tłumaczeniami, ponieważ najprawdopodobniej wymagali oni
czegoś więcej i liczyli na prawdziwą, dobrą zmianę. Tak więc marszałek
zrezygnował, ale niesmak pozostał…
Jeżeli doceniasz moją pracę, możesz mnie wesprzeć, będę bardzo wdzięczny :)
Komentarze
Prześlij komentarz