Dobre wyniki Konfederacji powodem zmasowanego ataku ze strony PIS-u

Przedstawiciele Konfederacji KORWiN, Braun, Liroy oraz Narodowcy. / foto: PAP/Jakub Kamiński


Nie od dziś wiadomo, że polityki nie można rozpatrywać pod względem logiki, ponieważ przekazy kierowane przez konkretne partie czy ugrupowania do szerokiej masy odbiorców bazują głównie na najniższych pobudkach emocjonalnych. Najlepsza sytuacje jest wówczas, gdy występują dwa zantagonizowane ze sobą środowiska, ponieważ można wtedy prowadzić grę pod tytułem „My dobrzy, oni źli”. Taka sytuacja naturalnie wyznacza granicę podziału i pozwala tworzyć odpowiednie przekazy, a społeczeństwo jasno może określić z którą stroną konfliktu się utożsamia. Problem zaczyna się wtedy, gdy oprócz dwóch rywalizujących ze sobą środowisk, na scenie pojawiają się partie, ruchy czy ugrupowania, które próbują stworzyć alternatywę dla obecnej sytuacji i wpasować się w przysłowie: „Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”.
            Obecna sytuacja, w której Konfederacja Korwin Braun Liroy Narodowcy zaczyna odgrywać coraz znaczącą rolę wbrew pozorom krzyżuje plany tylko partii rządzącej, ponieważ w razie jej dobrego wyniku, PIS nie osiągnie samodzielnej większości w Sejmie i będzie musiała szukać koalicjantów. Dla Koalicji Europejskiej dobry wynik Konfederacji w wyborach zapewne by nie przeszkadzał, co więcej, może on być dla niej korzystny, ponieważ jak wspomniałem wcześniej, zabierze on wiele cennych punktów procentowych partii rządzącej, a środowisku, którego liderem jest Grzegorz Schetyna niczego odebrać nie może. Właśnie dlatego ostatnimi czasy możemy oglądać w mediach rządowych zmasowany atak na Konfederację KBLN, który swoją formą i treścią ma charakter wyjątkowy propagandowy i raczej nie można go utożsamić z rzetelnością dziennikarską. Najwidoczniej w sondażach zamówionych przez PIS odnotowano wyjątkowo dobry wynik Konfederacji; przypuszczam, że znacznie przekraczający wynik pięciu punktów procentowych, dlatego postanowiono zgodnie za Panem Stanisławem Michalkiewiczem wytarzać to środowisko w smole i pierzu. Zaczęło się od programu „Minęła 20” w dniu 18 kwietnia prowadzonego przez Pana Michała Rachonia, w którym to zaprezentowano dwie wypowiedzi wiceprezesa Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka, w których to redaktor Rachoń doszukiwał się kłamstwa. Najzabawniejszy w tym wszystkim był fakt, iż wypowiedzi Krzysztofa Bosaka pochodziły z programu Mediów Narodowych,  (których logo oczywiście ocenzurowano) gdzie prezes RN obnażał 101 kłamstw i manipulacji Tomasza Sakiewicza, lecz o tym w mediach rządowych nawet nie wspomniano, co więcej, gościem zaproszonym do tegoż programu był człowiek odznaczony przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy- Tomasz Sakiewicz we własnej osobie. Oczywiście nie obyło się bez agresywnego ataku z jego strony poprzez tradycyjne już sugerowanie powiązań przedstawicieli Konfederacji z Rosją.
            Od tego momentu dla partii rządzącej Koalicja KBLN stała się wrogiem publicznym numer jeden, którego trzeba zwalczać w każdy możliwy sposób. W dwóch ostatnich wydaniach Wiadomości z rzędu Konfederacji poświęcono blisko 3 minuty, co każdy, kto mniej więcej orientuje się w funkcjonowaniu mediów wie, że to bardzo dużo. 30 kwietnia w Wiadomościach zaprezentowano postać Liliji Moshechkovej startującej z list Konfederacji do Parlamentu Europejskiego jako postać wyjątkowo kontrowersyjną, ponieważ została ona sfotografowana w obecności ludzi z motocyklowego gangu Nocne Wilki. Oczywiście, takie zdjęcie niewątpliwie świadczy o tym, że Konfederacja to „ruska agentura”, gdyż osoba startująca z jej list ma jawne powiązania z „pupilkami Putina”. Jednak czy dano się wypowiedzieć stronie zaangażowanej w konflikt? Oczywiście, że tak! Blisko 20 sekund poświęcono wyrwanej z kontekstu wypowiedzi Krzysztofa Bosaka, który stwierdził, iż Lilija Moshechkova nie jest członkiem Ruchu Narodowego, a Konfederacja KBLN to koalicja sześciu środowisk.  Później wypowiedział się redaktor Michał Karnowski, określając środowisko Pana Korwina, Brauna, Liroya i Narodowców jako nacjonalistyczne, prorosyjskie, a „jej postawa w stosunku do konfliktu na Ukrainie jest absolutnie sprzeczna z polską racją stanu”. Podejrzewam, że Michał Karnowski podobnie jak Tomasz Sakiewicz liczy na odznaczenie od naszych wschodnich sąsiadów.
            Nie bez powodu pisałem na wstępie o logice, ponieważ patrząc na obecną sytuację na umownej prawicy (umownej z powodu PIS) może ona wydawać się sprzeczna. Dlaczego partia rządząca tak usilnie zwalcza środowisko, które postuluje narodowy, konserwatywny i patriotyczny punkt widzenia? Być może dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość tak naprawdę nie ma nic wspólnego z prawicą, ponieważ wiele razy mogliśmy się przekonać, że nie realizuje swoich obietnic takich jak np. projekt ustawy „Zatrzymaj Aborcję”. Ponadto partia rządząca co rusz wprowadza różnego rodzaju programy socjalne takie jak „500+”, czy tzw. „Jarkowe”. Ponadto do programów publicystycznych w mediach rządowych praktycznie wcale nie są zapraszani przedstawiciele Konfederacji, za to często goszczą w nich przedstawiciele środowisk lewicowych takich jak SLD czy Wiosna Roberta Biedronia. Uważam, że taka sytuacja paradoksalnie może przyczynić się do gorszego wyniku PIS-u w wyborach, ponieważ wyborcy, którzy usłyszą postulaty środowisk lewicowych uznają, że są one tożsame z postulatami partii rządzącej i nie ma sensu głosować na podróbkę. Ale jak będzie, o tym przekonamy się w najbliższym czasie.

Jeżeli doceniasz moją pracę, możesz mnie wesprzeć:


Komentarze